O co chodzi w tych chwytliwych hasłach „przeciwwirusowy” ? Chodzi o to, żeby zadbać o nasz organizm tak, żeby on dał sobie radę jak będziemy mieli kontakt z zarazkami i swoimi funkcjami odpornościowymi pokonał rozpoczynającą się infekcję.
Jak to jest z wirusami? Skąd tworzą się nowe?
Pół roku temu o korona wirusie nikt nie słyszał. Wiek temu nie było mowy o powodującym AIDS HIV. W zasadzie co roku mamy nową odmianę wirusa grypy. Skąd się biorą te nowe mikroorganizmy?
Można powiedzieć, że nowe gatunki wirusów powstają po prostu jak nowe gatunki innych organizmów żywych – na drodze ewolucji, za każdym razem jak powielany jest materiał genetyczny wirusa w trakcie jego cyklu rozwojowego może dochodzić do drobnych „błędów” i powstaje nieco inny organizm.
Jeżeli jest to błąd na korzyść wirusa, ten powiela się jak szalony i niedługo robi się z niego rozprzestrzeniająca choroba na wiele osób – bo przekazujemy sobie nawzajem takiego wirusika zupełnie tego nie świadomi.
Jak jest zbudowany wirus?
Wirus ma na zewnątrz osłonkę zbudowaną z białka i lipidów, nazywamy ją kapsydem. Na zwnątrz ma białka, umożliwiające przyssanie się i dołaczenie do komórki żywiciela, często wystają tak jak na obrazku. Często na bazie tego jake to są białka określamy rodzaj wirusa. Na przykład wirus grypy ma na wierzchu cząsteczki hemaglutyniny i neuraminidazy i nazywamy go H1N1.
Ma to sens? To jedziemy dalej.
W środku wirusa jest niewiele 🙂 proste to są chłopaki. Ale to co się znajduje to materiał genetyczny – DNA bądź RNA.
Wirus nie ma własnego metabolizmu. Nie potrzebuje i nie może się odżywiać (biedak! omija go pizza i świeży chlebek 😉 ). Wirus nie potrafi samodzielnie się rozmnażać. I tu dochodzimy do kwintesencji sprawy. Mówi się raczej, że wirus się namnaża – wykorzystując komórkę żywiciela.
Wirus czepia się odpowiedniej komórki, np. nabłonka dróg oddechowych. Wkręca się do środka. Jego materiał genetyczny jest tak zbudowany, że może połączyć się z materiałem genetycznym komórki żywiciela.
Cały mechanizm jest wykorzystywany przez komórkę do produkcji własnych białek. I montowane są „młode” wirusiki i wyrzucane na zewnątrz.
Powstaje prosty układ powielany w miliardach kopii (nasza 9 miesięczna ciąża jest strasznie nie efektywna 😉 ) W biologii powielanie materiału genetycznego jest zwykle ułomne. Jakaś zasada azotowa tworząca DNA się zawinie, kwant promieniowania przypadkowo padnie i zmodyfikuje układ wiązań… Tak się tworzą mutacje. A te mutacje to kolejne wirusy… ich rodzaje… jak wirus przetrwa mutacje to infekuje dalej… i potem powstaje kolejna mutacja i mamy juz 3 rodzaj wirusa…
Czy istnieje więc lek na coś takiego? No nie bardzo, można hamować powielanie się materiału genetycznego ale tylko w specyficznej konfiguracji.
Więc co możemy zrobić? Zadbać o odporność. Odporność na każdą mutację i każdego nowego wirusa.
I po to stworzyłam nasz eliksir propolisowo goździkowy.
Ale wiesz… tak na prawdę, nie chodzi tylko o koronawirusa.
Zróbmy wszystko aby musu nie było i by nasz organizm się przed choróbskami sam bronił!
Nie będzie lepszego momentu, żeby się zaopatrzyć niż TERAZ w eliksir goździkowy. Nasza mieszanka to zbawienny propolis, olejek z czarnuszki oraz gwiazda programu czyli olejek goździkowy (żułaś kiedyś goździki? znieczuliło Ci usta? Tak, one są aż tak antyseptyczne!),
Dlaczego jednym z najlepszych olejków na wzmocnienie odporności i infekcje wirusowe jest olejek goździkowy? To on jest bazą tak słynnych “4 złodziei” czyli mieszanki która w czasach zarazy w czasach dżumy okradali zarażone zmarłe ciała. Złodzieje się nie zarazili bo… używali przypraw i roślin przeciwwirusowych na których czele stał właśnie goździk.
Ponieważ non stop pytacie mnie, Asia a co w obecnych czasach brać? Teraz już będę odpowiadać tylko jedno: Kochana, brać 1 naciśnięcie gruszeczki, czyli ok pół pipetki Eliksiru goździkowego rano i wieczorem. Dla dorosłych tak po prostu wycisnąć pipete na jezyk i polknac. Dla dzieci może być kilka kropelek rozcieńczonych w czymś – może być ciut mniej – w wersji budżetowej możesz brać i po 1 kropli to na dłużej starczy.