Częstym problemem moich klientów są wysypki. Dziecko ni z tego ni z owego wysypują jakieś krosty, skóra się robi czerwona. Wygląda to często bardzo nieciekawie. Część dzieciaków reaguje katarem, łzawieniem, kichaniem i innymi objawami typowymi dla alergii. Hardkorowo jest gdy dostają duszności. Na takie wypadki lekarze nie wahają się przepisywać sterydów. I one pomagają, ale niczego nie leczą…
Najpierw uświadamiamy sobie problem. Często nawet tego nie ma, więc to jest dość ważny etap. Niektórzy myślą, że ból brzucha, wzdęcia po posiłku są normalnym i pożądanym efektem jedzenia. 😉 I potrafią tak funkcjonować wiele, wiele lat. Serio.
Gdy orientujemy się, że coś jednak jest nie tak i to być może jest jakaś alergia – szukamy pomocy.
Wdrażana jest wtedy diagnostyka – testy skórne, z krwi, płatkowe. Bardziej dociekliwi decydują się na Food profil, a więc informacje o tym jakie mamy aktualnie nietolerancje pokarmowe. Zabiera to zwykle masę czasu, energii, nerwów i KASY. I wreszcie mamy czarno na białym, że nasze dziecko lub my możemy jeść zaledwie parę rzeczy. :O Przygnębiające, prawda?
Co interesujące nie zaleca się przeprowadzania testów w trakcie ani tuż po infekcji. Czemu? Wtedy objawy alergii i zapewne sama alergia jest bardziej intensywna. Czyżby wynikało to z obniżonej odporności w tym czasie? Prawda, że ciekawe?
A następnie wdrażane jest leczenie. Najczęściej polega ono najczęściej na dość kosztownym odczulaniu. Jakie daje to rezultaty? Różne. Znam osoby, które bardzo sobie chwalą. Ale są i tacy, co są bardzo rozczarowani. Są też tacy, co wciąż walczą… Już wiele lat.
Łatwo i przyjemnie to możemy sobie zrobić krzywdę i zepsuć zdrowie. 😉
Ja stosuję inną metodę niż lekarze alergolodzy. Patrzę na człowieka bardziej holistycznie. Jednak z naprawą niestety zwykle nie jest tak łatwo. Niestety, jak tłumaczę klientkom co powinny zrobić, czasem one rezygnują, bo to za drogie, to za trudne. Za dużo wyrzeczeń. Ja nikogo na siłę nie przekonuję do swoich metod. Każdy niech robi to, co uważa za najlepsze dla siebie. A jednak mam wiele głosów, że moje metody działają na alergie. Wszelkie – także wziewne. I po jakimś czasie, po dużym wysiłku brzoza, topola, olcha oraz alergizujące trawy i kwiaty ze śmiertelnych wrogów stają się naszymi kompanami. Podobnie z pokarmami. Chcesz jeść jajko, czekoladę i orzechy bez obawy, że Ty lub Twoi bliscy dostaną szoku anafilaktycznego? Czytaj dalej. 😉
Problem w tym, że zewsząd otaczają nas różne substancje. Kiedyś nie było alergii. Ludzie jedli wszystko i jakoś nie reagowali dusznością z powodu jakiś drobinek (np. orzeszków ziemnych). To trochę drażniące jak starsze pokolenie mówi: „dzieci powinny jeść wszystko. Zobacz, ja jem wszystko i żyję już tyle lat” Wiesz, ja też zauważyłam, że każde kolejne pokolenie jest coraz słabsze.
I któregoś dnia oświeciło mnie, że przyczyną wszystkiego złego są toksyny i stopniowe zużywanie się narządów stworzonych do detoksykacji.
Na te, które nas otaczają mamy wpływ przebywając w zdrowym naturalnym środowisku. Mam tu na myśli środki czystości, materiały używane do budowania i wykończenia domu, nasze ubrania, powietrze jakie nas otacza.
Jeśli chodzi o toksyny wewnętrzne jest ich cała masa. Część wytwarzamy my sami w różnych procesach biochemicznych jak mocznik czy amoniak. Ale są też toksyny, które wytwarzają różne pasożyty. One okazują się być najbardziej alergizujące! Przeczytaj proszę mój wcześniejszy artykuł na ten temat: https://zielonydetox.superoczyszczanie.pl/2017/03/10/naprawa-i-regeneracja-jelit/ On dużo tłumaczy.
No i jesteśmy w domu. Wszystko kręci się w okół odrobaczania i detoxów. Ponieważ to najskuteczniej odciąża i wycisza układ odpornościowy.
Wiele osób nadal mi nie dowierza i mówi: nie to nie możliwe. Dbamy o higienę: na bank nie mam robaków. A masz anemię mimo, że jesz sporo mięsa? Niska ferrytyna? Problemy z poziomem witaminy B12? To wskaźniki, które sugerują przewlekłą infekcję pasożytniczą.
Ale są też ludzie, którzy regularnie się odrobaczają. Ale farmakologicznie. Czy to działa? Mówiłam wielokrotnie, że porażanie układu nerwowego robaków to nienajlpeszy pomysł. A to właśnie. Wiele osób bierze Pyrantelum i myśli, że ma sprawę załatwioną. A więc przeczytajmy fragment ulotki tego leku na owsiki:
Jest więc wprost powiedziane, że nie działa na larwy w trakcie ich migracji. Więc jak się nie wstrzelimy w dobry moment. Mamy problem.
Dlatego moja kuracja trwa 3 pełne tygodnie. Jest to czas, w którym większość pasożytów przechodzi pełny cykl rozwojowy. Zioła, które proponuję, mają najczęściej tak szerokie spektrum działania, że nie działają wyłącznie na owsiki, glistę, czy tasiemca, ale znacznie więcej robaczków. W tym także na Candidę, wirusy oraz wiele wiele bakterii.
Tak na prawdę wybór jest ogromny i można sobie wybrać coś w zależności od zasobności portfela i innych preferencji. O tym jakie obecnie suplementy diety na odrobaczanie mamy w ofercie piszę tu.
Warto zmieniać preparaty. Jeśli do tej pory stosowałaś wyłącznie Pau d’Arco i np. olejek tymiankowy warto przerzucić się na coś innego
Teraz jednak możesz zakupić sobie zestaw który pomoże osobom z objawami anemii, które mają niepohamowaną chęć na słodkie. Często takie osoby mają również alergie pokarmowe i inne jednostki chorobowe.
Poznaj zestaw na przerost Candidy, na szerokie spektrum pasożytów, na zaparcia, przewlekłe biegunki. Do 9 września 2021 możesz zaoszczędzić niemal 100 zł.
Dowiedz się więcej korzyściach wynikających ze stosowania tych preparatów (opis na sklepie nie wyczerpuje tematu):
A tu niżej kliknij, by kupić to wszystko w zestawie i zaoszczędzić na tym dealu. 🙂